Rozdział IV
>>>>>>Cd. Oczami Zayna<<<<<<
Odnalazłem ją! Odnalazłem! Byłem
najszczęśliwszą osobą na świecie!
- Jak masz na imię?
- Marta. Jestem polką.
- Pięknie imię – rzekłem z
uśmiechem.
- Dzięki – lekko uśmiechnęła się
i odwróciła nieśmiało wzrok. – A ty jak masz na imię?
- Zayn. Chodzimy do jednej klasy
wiesz?
- Naprawdę?
- Tak.
- Okej.. Ja chyba pójdę. Dzięki
za rozmowę – odwróciła się i zaczęła iść. Dogoniłem ją i złapałem za rękę.
Poczułem dziwne mrowienie. Uścisnąłem jej dłoń.
- Nie odchodź jeszcze –
powiedziałem. Marta zerknęła na nasze złączone ręce i odwzajemniła uścisk.
- Dobrze. Więc o co chodzi panie
Zaynie Maliku? – rzekła z uśmiechem na ustach.
- Rozpoznałaś mnie chyba od razu
prawda? – uśmiechnąłem się promiennie.
- Nie. Jak powiedziałeś, że masz
na imię Zayn to się domyśliłam, bo skądś cię kojarzyłam.
- Rozumiem. Pójdziesz ze mną dziś
na obiad?
- Jasne. Dzięki za zaproszenie.
Rozmawialiśmy jeszcze chwile, aż
zadzwonił dzwonek. Puściłem jej rękę wcześniej lekko ją głaszcząc.
- Chodźmy do klasy – rzekłem. –
Nie chcę żebyś się spóźniła.
- To miłe.
Weszliśmy do klasy. Ciągle
rozmawialiśmy, aż do przyjścia nauczyciela. Usiadłem wtedy w swojej ławce. Przerwy
spędzaliśmy razem. Po 4 lekcji podszedłem do ławki Marty.
- To idziemy na ten obiad? –
zapytałem ucieszony.
- Spoko. Chodźmy.
Wstała i wzięła torbę. Poszliśmy
do stołówki. Była zatłoczona. Nie miałem zbytniej ochoty stać w kolejce więc
zapytałem.
- Marto może pojedziemy na miasto
na lunch? Mamy przecież całą godzinę.
- Wiesz.. Jednak wolała bym
zostać w szkole.
- No proszę. Daj się namówić.
- Okej. Dobrze...
- Chodźmy! – złapałem ją za rękę
i pociągnąłem w stronę drzwi wyjściowych. Poczułem, że Marta niepewnie mnie
trzyma za rękę. Zastanawiałem się dlaczego tak jest. Widząc, że na parkingu nie
ma nikogo, przystanąłem już odwrócony, a dziewczyna wpadła na mnie.
- Oh. Przepraszam – powiedziała.
- Nic się nie stało – rzekłem
gładząc ją wolną ręką po policzku. – Czy mogę coś wiedzieć?
- Pytaj.
- Czemu tak niepewnie trzymasz
mnie za rękę?
- Wow. Zawsze dajesz prosto z
mostu? Nie spodziewałam się tego – rzekła i odwróciła wzrok. – Mówią, że jesteś
tym złym chłopakiem, który..
- Marta – przerwałem jej monolog,
podnosząc jej podbródek palcem wskazującym. – Zmieniasz temat. Powiedz mi.
- Dobrze – nadal uciekała
wzrokiem. – Bo to dla mnie dziwne. Nigdy nie miałam faceta, a ty tak co chwilę
mnie chwytasz za rękę i nie wiem co robić. Zawsze tylko mogłam się w kimś
kochać bez wzajemności, a teraz wszystko się pokręciło.
- Nigdy nie miałaś chłopaka? –
opuściłem rękę.
- Nie. To dla mnie przykra
sprawa, bo zawsze koleżanki mnie wyśmiewały z tego powodu.
- To teraz już będziesz miała
chłopaka dobrze?
- Tak. Ciekawe kogo namówisz dla
takiej brzydkiej dziewczyny.
- Brzydkiej?! Chyba żarty sobie
stroisz. Jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką widziałem!
- Kłamiesz..
- Nie kłamię. Spójrz mi w oczy
Marto – nadal uciekała wzrokiem więc złapałem ją pod brodę. – Spójrz mi w oczy.
Nie kłamię.
Popatrzyła w moje oczy i
popłynęła jej łza z oka. Czym prędzej ją wytarłem.
- Nie kłamiesz – skwitowała.
- Oczywiście, że nie. Nie
potrafił bym.
- Jak to nie? – zapytała
zdziwiona.
- Nigdy bym cię nie okłamał. To
złamało by mi serce.
- Wiesz co? Może jednak pójdę
zjeść w stołówce. Cześć.
Wyrwała rękę z mojej dłoni, odwróciła
się i zaczęła iść szybkim krokiem. Czym prędzej ją dogoniłem i złapałem za
ramiona.
- Marta. Nie idź. Nie chcę żebyś
odchodziła. Przez dwa dni i dwie noce myślałem o tobie, nie mogłem spać, ani
jeść.. – przerwałem. – Proszę cię.. Zależy mi na tobie.
Tym razem Marta rozpłakała się na
dobre. Przytuliłem ją do siebie, a ona mocno wtuliła się w mój tors. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę co do niej
czuję.
>>>>>>Oczami Marty<<<<<<
Boże. Moje modlitwy zostały wysłuchane!
Zawsze modliłam się o chłopaka z „krwi i kości”, który mnie nigdy nie zrani,
który będzie mnie kochać.. Teraz chyba w końcu nadszedł ten dzień. Ale dlaczego
gwiazda muzyki, a nie jakiś zwyczajny chłopak?
- Marto
przestań płakać – prosił Zayn. - Mówię poważnie. Kocham cię.
- Przepraszam.
Nie wiem co powiedzieć.
- Powiedz, że
też mnie kochasz.. Chyba, że jest inaczej.. – wymówił ostatnie zdanie z
oschłością.
Oderwałam
szybko głowę od jego klatki i pocałowałam go. Nie sprzeciwił się tylko wplótł
mi palce jednej ręki we włosy, a drugą mocno do siebie przyciągnął. Całował
mnie delikatnie, ale namiętnie wiedząc, że płakałam. Głupio mi było tak go
całować.. Oderwałam się od niego po dłuższej chwili i powiedziałam.
- Kocham cię
Zayn.
- Ja ciebie
też kocham. Nawet nie wiesz jak bardzo – rzekł i przytulił mnie mocno do
siebie.
- Czyli od
teraz jesteśmy parą, zgadza się? – zapytałam wtulona w jego tors nadal lekko
popłakując.
- Oczywiście
ukochana – odpowiedział i znów mnie pocałował tym razem bardziej namiętnie.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!
Pozdrawiam wszystkich czytających :) mam nadzieję, że wam się podoba!
Jak pisałam w poprzednim poście: Jeśli chcecie więcej ROZDZIAŁÓW to PISZCIE!!! <3
Pozdrawiam wszystkich czytających :) mam nadzieję, że wam się podoba!
Jak pisałam w poprzednim poście: Jeśli chcecie więcej ROZDZIAŁÓW to PISZCIE!!! <3