czwartek, 25 października 2012

4. Rozdział



Rozdział IV
>>>>>>Cd. Oczami Zayna<<<<<<

Odnalazłem ją! Odnalazłem! Byłem najszczęśliwszą osobą na świecie!
- Jak masz na imię?
- Marta. Jestem polką.
- Pięknie imię – rzekłem z uśmiechem.
- Dzięki – lekko uśmiechnęła się i odwróciła nieśmiało wzrok. – A ty jak masz na imię?
- Zayn. Chodzimy do jednej klasy wiesz?
- Naprawdę?
- Tak.
- Okej.. Ja chyba pójdę. Dzięki za rozmowę – odwróciła się i zaczęła iść. Dogoniłem ją i złapałem za rękę. Poczułem dziwne mrowienie. Uścisnąłem jej dłoń.
- Nie odchodź jeszcze – powiedziałem. Marta zerknęła na nasze złączone ręce i odwzajemniła uścisk.
- Dobrze. Więc o co chodzi panie Zaynie Maliku? – rzekła z uśmiechem na ustach.
- Rozpoznałaś mnie chyba od razu prawda? – uśmiechnąłem się promiennie.
- Nie. Jak powiedziałeś, że masz na imię Zayn to się domyśliłam, bo skądś cię kojarzyłam.
- Rozumiem. Pójdziesz ze mną dziś na obiad?
- Jasne. Dzięki za zaproszenie.
Rozmawialiśmy jeszcze chwile, aż zadzwonił dzwonek. Puściłem jej rękę wcześniej lekko ją głaszcząc.
- Chodźmy do klasy – rzekłem. – Nie chcę żebyś się spóźniła.
- To miłe.
Weszliśmy do klasy. Ciągle rozmawialiśmy, aż do przyjścia nauczyciela. Usiadłem wtedy w swojej ławce. Przerwy spędzaliśmy razem. Po 4 lekcji podszedłem do ławki Marty.
- To idziemy na ten obiad? – zapytałem ucieszony.
- Spoko. Chodźmy.
Wstała i wzięła torbę. Poszliśmy do stołówki. Była zatłoczona. Nie miałem zbytniej ochoty stać w kolejce więc zapytałem.
- Marto może pojedziemy na miasto na lunch? Mamy przecież całą godzinę.
- Wiesz.. Jednak wolała bym zostać w szkole.
- No proszę. Daj się namówić.
- Okej. Dobrze...
- Chodźmy! – złapałem ją za rękę i pociągnąłem w stronę drzwi wyjściowych. Poczułem, że Marta niepewnie mnie trzyma za rękę. Zastanawiałem się dlaczego tak jest. Widząc, że na parkingu nie ma nikogo, przystanąłem już odwrócony, a dziewczyna wpadła na mnie.
- Oh. Przepraszam – powiedziała.
- Nic się nie stało – rzekłem gładząc ją wolną ręką po policzku. – Czy mogę coś wiedzieć?
- Pytaj.
- Czemu tak niepewnie trzymasz mnie za rękę?
- Wow. Zawsze dajesz prosto z mostu? Nie spodziewałam się tego – rzekła i odwróciła wzrok. – Mówią, że jesteś tym złym chłopakiem, który..
- Marta – przerwałem jej monolog, podnosząc jej podbródek palcem wskazującym. – Zmieniasz temat. Powiedz mi.
- Dobrze – nadal uciekała wzrokiem. – Bo to dla mnie dziwne. Nigdy nie miałam faceta, a ty tak co chwilę mnie chwytasz za rękę i nie wiem co robić. Zawsze tylko mogłam się w kimś kochać bez wzajemności, a teraz wszystko się pokręciło.
- Nigdy nie miałaś chłopaka? – opuściłem rękę.
- Nie. To dla mnie przykra sprawa, bo zawsze koleżanki mnie wyśmiewały z tego powodu.
- To teraz już będziesz miała chłopaka dobrze?
- Tak. Ciekawe kogo namówisz dla takiej brzydkiej dziewczyny.
- Brzydkiej?! Chyba żarty sobie stroisz. Jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką widziałem!
- Kłamiesz..
- Nie kłamię. Spójrz mi w oczy Marto – nadal uciekała wzrokiem więc złapałem ją pod brodę. – Spójrz mi w oczy. Nie kłamię.
Popatrzyła w moje oczy i popłynęła jej łza z oka. Czym prędzej ją wytarłem.
- Nie kłamiesz – skwitowała.
- Oczywiście, że nie. Nie potrafił bym.
- Jak to nie? – zapytała zdziwiona.
- Nigdy bym cię nie okłamał. To złamało by mi serce.
- Wiesz co? Może jednak pójdę zjeść w stołówce. Cześć.
Wyrwała rękę z mojej dłoni, odwróciła się i zaczęła iść szybkim krokiem. Czym prędzej ją dogoniłem i złapałem za ramiona.
- Marta. Nie idź. Nie chcę żebyś odchodziła. Przez dwa dni i dwie noce myślałem o tobie, nie mogłem spać, ani jeść.. – przerwałem. – Proszę cię.. Zależy mi na tobie.
Tym razem Marta rozpłakała się na dobre. Przytuliłem ją do siebie, a ona mocno wtuliła się w mój tors. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę co do niej czuję.

>>>>>>Oczami Marty<<<<<<

Boże. Moje modlitwy zostały wysłuchane! Zawsze modliłam się o chłopaka z „krwi i kości”, który mnie nigdy nie zrani, który będzie mnie kochać.. Teraz chyba w końcu nadszedł ten dzień. Ale dlaczego gwiazda muzyki, a nie jakiś zwyczajny chłopak?
- Marto przestań płakać – prosił Zayn. - Mówię poważnie. Kocham cię.
- Przepraszam. Nie wiem co powiedzieć.
- Powiedz, że też mnie kochasz.. Chyba, że jest inaczej.. – wymówił ostatnie zdanie z oschłością.
Oderwałam szybko głowę od jego klatki i pocałowałam go. Nie sprzeciwił się tylko wplótł mi palce jednej ręki we włosy, a drugą mocno do siebie przyciągnął. Całował mnie delikatnie, ale namiętnie wiedząc, że płakałam. Głupio mi było tak go całować.. Oderwałam się od niego po dłuższej chwili i powiedziałam.
- Kocham cię Zayn.
- Ja ciebie też kocham. Nawet nie wiesz jak bardzo – rzekł i przytulił mnie mocno do siebie.
- Czyli od teraz jesteśmy parą, zgadza się? – zapytałam wtulona w jego tors nadal lekko popłakując.
- Oczywiście ukochana – odpowiedział i znów mnie pocałował tym razem bardziej namiętnie.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!
Pozdrawiam wszystkich czytających :) mam nadzieję, że wam się podoba!
Jak pisałam w poprzednim poście: Jeśli chcecie więcej ROZDZIAŁÓW to PISZCIE!!! <3

3. Rozdział



Teraz dodam wam kilka rozdziałów, ponieważ mam ich dość sporo w zanadrzu ;)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeśli się podoba i chcecie dalej to proszę piszcie w komentarzach :)

 
Rozdział III
>>>>>>Cd. Oczami Zayna<<<<<<

Obudziłem się o 7 rano i spojrzałem na telefon. No tak. Poniedziałek. Trzeba iść do nowej szkoły. Wstałem, ubrałem się w czarne rurki i czerwono czarną bluzkę. Na wierzch wziąłem czerwoną baseballówke z białymi rękawami. Poszedłem do łazienki, uczesałem się i postawiłem włosy na żelu. Po skończeniu wyszłem z łazienki i skierowałem się ku drzwiom.
- No tak! Zapomniał bym o plecaku! – powiedziałem sam do siebie.
Wziąłem plecak na lewe ramie i wyszłem z pokoju. Była 7:15. Chłopaki czekali już na mnie w kuchni ze śniadaniem. Jedliśmy rozmawiając. Co prawda ja nic nie mówiłem. Zjedliśmy i poszliśmy do naszego samochodu. Był to citroen c8. Usiadłem z tyłu przy oknie i pojechaliśmy. Louis prowadził. Chłopaki gadali ale ja nie zwracałem na to uwagi.
- Ej Zayn? – zapytał Niall siedzący na środku.
- Tak? – odwróciłem głowę w jego stronę.
- Przestań myśleć o tym wszystkim. Odnajdziesz ją. Wiem to.
- Dzięki Niall – odpowiedziałem z lekkim uśmiechem i położyłem mu rękę na ramieniu. Po tym geście samochód się zatrzymał. Okazało się, że Lou już zaparkował. Popatrzyliśmy w szkole i wysiedliśmy z samochodu. Skierowaliśmy się w stronę szkoły. Fanki zaczęły piszczeć, a my nie zwracając na nie uwagi weszliśmy przez drzwi szkoły i poszliśmy do sekretariatu po plan lekcji.
- Witam panią. Ja jestem Louis Tommilson, a to są Zayn Malik, Harry Styles, Liam Payne i Niall Horan. Przyszliśmy po nasz plan lekcji.
- Witam was w naszej szkole. Chwileczkę. Już wam daje wasz plan lekcji.
- Dziękujemy bardzo.
- Proszę to on.
- Na planie jest napisane, że mamy pierwszy język polski w klasie 219. Mogła by pani nam powiedzieć gdzie znajduje się ta klasa?
- Oczywiście. Wejdziecie po schodach na górę i trzecie drzwi na lewo.
- Okej. Dziękujemy.
- Do widzenia – odparła pani.
- Do widzenia – odparła cała piątka.
Wyszliśmy z sekretariatu. Wchodząc po schodach rozmawialiśmy o tym, że chyba będzie nam dobrze w tej szkole. Doszliśmy do klasy. Ławki w niej były ustawione w jednym długim rzędzie po 5 pojedynczych ławek. Postanowiliśmy, że usiądziemy w ostatnim rzędzie. Od okna usiadł Niall, potem Harry, Louis, Liam i ja na samym końcu. W pewnej chwili weszła do klasy grupka śmiejących się dziewczyn. W niej zobaczyłem tę blondynkę! Nie wierzyłem własnym oczom. Chciałem już wstać i podejść do niej, pogadać, ale nauczyciel wszedł do klasy i rozległ się dźwięk dzwonka. Przez całą lekcję na nią patrzyłem. Była taka piękna. Nie mogłem oderwać oczu, aż w końcu zadzwonił dzwonek i uczniowie zaczęli wstawać z miejsc. Czym prędzej zabrałem zeszyt i długopis.
- Chłopaki spotkamy się pod następną klasą.
- Jasne – odrzekła cała czwórka.
Wybiegłem z klasy jak oparzony. Pobiegłem za nią. Stała z koleżankami. Podeszłem powoli.
- Cześć – rzekłem do niej jak małe dziecko. Zirytowało mnie to trochę. – Czy możemy pogadać?
- Jasne. Dziewczyny spotkamy się później – powiedziała do koleżanek po czym one odeszły.