niedziela, 30 grudnia 2012

5. Rozdział



Rozdział V
>>>>>>Oczami Zayna<<<<<<

Boże jak ona świetnie całuje.. Moja piękna księżniczka. Tuliłem ją do siebie jakbym widział ją ostatni raz w swoim życiu, ale no cóż. Kocham ja nad życie. Gdyby wiedziała co ja przeżywałem przez ostatnie dni..
- Chodźmy na ten obiad – rzekłem i otworzyłem mojej ukochanej drzwi.
Poczekałem, aż wsiadła i zamknąłem je za nią. Później usiadłem na swoim miejscu i chwyciłem jej dłoń. Uśmiechnęła się do mnie, ale kiedy spojrzałem w jej piękne oczy spuściła wzrok zmieszana.
- Nie musisz się wstydzić.
- Jednak muszę.
- Dlaczego? – zapytałem odpalając samochód.
- Bo jak ja mogę być z takim facetem? Z gwiazdą.. – wyrwała lekko swoją rękę z mojej dłoni. - Ja zwykła mieszkanka Londynu. W dodatku nie jestem piękna jak inne dziewczyny. Nie jestem gwiazdą..
- Nie mów głupstw. Jesteś najpiękniejszą dziewczyną na całym świecie i tak - możesz być ze mną. Nie obchodzą mnie brukowce i inne gazety czy paparazzie. Kocham cię taką jaka jesteś moja Martusiu.
- Dziękuję.
Przytuliłem ją jedną ręką i pocałowałem we włosy kierując samochodem. Po jakiś 15 minutach dojechaliśmy do centrum Londynu. Zaparkowaliśmy koło parku, bo postanowiliśmy się trochę przejść. Wysiadłem z samochodu i otworzyłem Marcie drzwi. Wysiadła nie patrząc się na mnie. Przytuliłem ją do siebie. Szliśmy, a Marta co chwile na mnie zerkała.
- Czemu tak mnie przeszywasz wzrokiem? – zapytałem śmiejąc się.
- Jakoś tak – odpowiedziała także się śmiejąc. – Po prostu nie mogę uwierzyć własnym oczom.
- A co jest takie dziwne?
- Że chodzę ze sławnym piosenkarzem, który nie wie jak bardzo jest przystojny – mówiąc to spuściła głowę, lekko się zaśmiała i zarumieniła.
- Kochanie. Nie przesadzaj – przerwałem i przytuliłem ją. - Nie uważam się za ideał. Jak dla mnie to ty jesteś idealna. Moja piękna księżniczka – powiedziałem i pocałowałem ją w policzek.
- Ty jesteś ideałem, a ja niczym.. – powiedziała zasmucona opierając mi głowę na ramieniu. – Nie jestem sławna, nie znaczę dla nikogo nic. Nie powinnam być z tobą. Powinieneś się spotykać z jakąś gwiazdą.. – niemalże załkała.
- Nie przesadzaj kochana – przerwałem. – Bo cię zmuszę! – zaśmiałem się.
- Niby w jaki sposób? – szybko podniosła głowę zdziwiona.
- A… Na przykład tak! – powiedziałem, wziąłem ją na ręce i zacząłem się kręcić. Zaczęła się śmiać i mocno mnie złapała za szyję.
- Puść mnie! – wrzeszczała przez śmiech.
- O nie! – śmiałem się razem z nią. – Przyznaj mi rację!
- Nigdy! – kolejny napad śmiechu. -  Zayn proszę! Zayn! – przerwał jej własny śmiech. – MALIK!!!
- Tak kochanie? – zapytałem zwalniając.
- Postaw mnie proszę.
- Nie, dopóki nie przyznasz mi racji! – zaśmiałem się.
- Dobrze, zgoda! Wygrałeś! Masz rację. Zadowolony?! – znów się śmiała.
- Oczywiście, że tak – postawiłem ją na ziemi. – I co? Teraz mi wierzysz?
- Wierzę ci – powiedziała promiennie uśmiechnięta.
Ach ten uśmiech! Mógłbym go podziwiać codziennie. Chciał bym rano się budzić i go widzieć. Ach moja kochana Martusia..
- No to dobrze, że mi wierzysz – przyciągnąłem ją mocno do siebie i pocałowałem.



>>>>>>Oczami Marty<<<<<<

W końcu ktoś kto mnie rozumie, wie jak mnie rozbawić. Boże.. Jak ja kocham Zayna. Chciała bym żeby był codziennie koło mnie. Codziennie się budzić wtulona w niego..
- Chodźmy na ten obiad kochanie – powiedział.
- Dobrze.
Przytulił mnie mocno do siebie i poszliśmy przez park. Oparłam mu głowę na ramieniu, a on jeszcze mocniej mnie przytulił. Szliśmy tak aż do samego centrum Londynu. Weszliśmy do jednej z restauracji i usiedliśmy. Jak to Zayn, oczywiście musiał mi odsunąć krzesło. Zamówiliśmy sobie po spagetti i coli. W trakcie jedzenia rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się. Po zjedzeniu posiłku siedzieliśmy jeszcze chwilę. Spojrzałam na telefon.
- Kurcze Zayn! Zaraz spóźnimy się na lekcje. Jest już 12:50.
- Ojej. Rzeczywiście. Chodźmy.
Jechaliśmy przeszło 10 minut. Droga nam się dłużyła. Wbiegliśmy do szkoły trzymając się za ręce. Korytarz był pusty. Pobiegliśmy po schodach do naszej klasy i weszliśmy.
- Dzień dobry – powiedziałam. – Przepraszamy za spóźnienie.
- Dzień dobry – odpowiedział nauczyciel. – Nic się nie stało, a teraz siadajcie na miejsca.
Uścisnęłam porozumiewawczo rękę Zayna, puściłam ją i poszłam na swoje miejsce.


>>>>>>Oczami Zayna<<<<<<

Kurcze jaka wtopa.. Pierwszy raz z dziewczyną na obiedzie i już spóźniony na lekcje. Eh. Mam to gdzieś. Wszystko będzie dobrze. Poszedłem i usiadłem na swoim miejscu zgodnie z poleceniem nauczyciela. Wyciągnąłem książki i długopis.
- Pst.. Zayn! – szeptał Harry.
- Co jest? – odpowiedziałem.
- Udało ci się. Przynajmniej z tego co widzimy. Razem się spóźniliście. Haha – roześmiał się cicho Louis i zrobił brewki ^^
- Tak. Udało mi się – przerwałem uśmiechnięty i zapatrzony w plecy Marty. – Powiem wam wszystko później. Obiecuję – rzekłem zerkając w stronę chłopaków.
- Okej – odpowiedzieli wszyscy.
- Jakby co wracam dziś później. Pójdziecie z buta? Potrzebuje samochód.
- Spokojnie. Zadzwonimy po Paula – odpowiedział mi Liam.
Chłopcy też pokiwali głowami, a ja znów zacząłem myśleć o mojej Martusi.. Kiedy zadzwonił dzwonek, spakowałem się, powiedziałem chłopakom „cześć” i poszedłem uśmiechnięty w stronę Marty.
- Jak tam Martuśko?
- Co to za przezwisko? – zaśmiała się.
- A jakoś tak.
- U mnie świetnie, a u ciebie Mulaciku? Haha – coraz bardziej się śmiała.
- U mnie jeszcze świetniej wariatko. Chodźmy pod następną klasę.
- Okej – odpowiedziała nadal się śmiejąc.
Chwyciłem ją za rękę i poszliśmy. Ciągle kciukiem głaskałem jej dłoń, a Marta się słodko uśmiechała i mocniej ściskała moją rękę. Postanowiliśmy usiąść na ławce koło klasy. Objąłem ją ramieniem i przytuliłem do siebie, a ona położyła mi głowę na ramieniu.
- Mam pytanie – wypaliła Marta.
- Słucham.
- Jak to możliwe, że jesteś taki opiekuńczy i w ogóle? W gazetach i jakiś programach mówili, że jesteś tym Bad Boy’em, który gardzi dziewczynami.
- Nie jestem taki. To stereotyp. Oni robią wszystko żeby zniszczyć człowieka i jego życie.
- Rozumiem – mocniej się wtuliła w mój bok.
- To ja też mam pytanie. Chcesz poznać resztę chłopaków? – uśmiechnąłem się.
- Jasne. Czemu nie. Kiedy?
- Po szkole przyjadę po ciebie i przywiozę do mnie okej?
- Ok.
- No to jesteśmy umówieni.
- No tak. A wiesz w ogóle gdzie mieszkam?
- Nie – roześmiałem się.
- Na Watterstreet 21 06.
- To 2 domy dalej od mojego. Ja mieszkam na Watterstreet 21 02 – odpowiedziałem zdziwiony. – To przyjdę po ciebie o 16.
- Nie ma sprawy.
Zadzwonił dzwonek. Uśmiechnięci weszliśmy do klasy i usiedliśmy obok siebie. Marta założyła nogę na nogę. Ciągle trzymałem lewą rękę Marty podczas lekcji, a ona starała się słuchać nauczyciela i robić notatki.

_______________________________________________________________________________
I jak wam się podoba???? ;) xx